Menu rozwijane

profilki

sobota, 7 marca 2015

W Toni Smutku i Rozpaczy #1

Cześć. ♥
Tutaj Ilona.
Dziś przedstawię Wam pierwszy rozdział opowiadania, które napisałam już dawno.
Od razu powiem, że tytuł nie nawiązuje za bardzo do pierwszego rozdziału, ale dalej już będzie pasował.
Nie streszczam i nie opowiem nic o bohaterach, bo wszystkiego dowiedzie się w tekście.

Izo, wysłałam Ci skrócony rozdział, więc tutaj masz całość.
Tak naprawdę to ucięłam tam sporą końcówkę rozdziału.
Proszę o komentarze (nawet hejty).
Życzę Wam miłego czytania! O ile w ogóle ktoś to przeczyta...

A więc:


W Toni Smutku i Rozpaczy
Rozdział I

- Nadine, pośpiesz się!
- Dobrze...
- Musimy się rozpakować! Choć już!

* * *

  Nadine była miłą dziewczyną. Miała 15 lat. Zawsze była szczęśliwa. Miała kochającą mamę (taty nie znała i nie chciała go poznać). Na przyjaciół mogła liczyć w każdej sytuacji. Zawsze mogła z nimi pogadać. Co tydzień wychodziła z nimi gdzieś. Jednak jej najlepszą przyjaciółką od zawsze pozostawała Emily. 
  Z powodu wyglądu raczej nie miała kompleksów. Była w miarę szczupła, jej piękne, duże i błękitne oczy wyrażały jakby głębie, a długie, czarne, lekko pofalowane włosy opadały po ramionach. Twarz była okrągła i zawsze gościł na niej uśmiech. Uśmiech w jej przypadku nie był niczym dziwnym, bo nie miała powodów do zmartwień.
Ogólnie mówiąc była szczęśliwą nastolatką z Nowego Yorku. Ale to wszystko miało się wkrótce zmienić, a dziewczyna nie mogła nawet przypuszczać jak bardzo i do czego już niedługo będzie sama w stanie się posunąć.
  Jej mama zakochała się ponownie. Nadine to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, cieszyła się szczęściem mamy, a Jacka lubiła.
Ale do czasu...

* * *
  Był to niedzielny wieczór, przedostatni tydzień wakacji. 
Nadine wróciła właśnie do domu od Emily.
Miała bardzo dobry humor. 
Myślała, że nic nie jest w stanie zepsuć jej nastroju...

- Cześć mamo - powiedziała wchodząc wesoło do salonu. - Jack już pojechał?
- Tak -odpowiedziała jej mama. Siedziała na skórzanej kanapie z filiżanką kawy. Była to kobieta w średnim już wieku, o takich samych włosach i oczach jak Nadine. - Usiądź. Muszę ci o czymś powiedzieć.
- Stało się coś? - spytała trochę zdziwiona dziewczyna siadając jednocześnie na fotelu obok.
- Nadine, otóż ja i Jack zamierzamy się pobrać.
- To fantastycznie! Wiem, że od dawna o tym marzyłaś! Tak się cieszę!
- To dobrze - odparła jej mama, miała poważną minę.
- O co chodzi? A ty się nie cieszysz?
- Nadi, bo jest jeszcze coś. Chcemy razem zamie...
- Zamieszkać? I? - przerwała trochę zniecierpliwiona i podekscytowana dziewczyna.
- I za 5 dni wyprowadzamy się do Jacka, do Blamenck City.
- Co? - dziewczyna usiadła ponownie, opadł z niej entuzjazm i dało się wyczuć smutek w jej głosie. - Ale mamo... Przecież ja mam tu przyjaciół, szkołę, wszystko...
- Przykro mi Nadi, ale tak musi być.
- Co musi?! - dziewczyna gwałtownie wstała, teraz zaczęła się złościć. - Nic nie musi! Ja się nigdzie nie wyprowadzam! Blamenck City to jakaś dziura zabita dechami, odcięta od cywilizacji! - krzyczała przez łzy. - Nigdzie się nie wyprowadzę! Słyszysz?! Nigdzie!
- Ale...
- Nie ma żadnego ale! To moje życie! Nie będę go zmieniać tylko i wyłącznie dla twojego chłoptasia! Zwróć uwagę, ze ja też mam chłopaka! I nie mam zamiaru go opuszczać!
- Nadine, to już postanowione. Nie masz wyboru.
Zanim jej mama dokończyła swoją wypowiedź, dziewczyna wybiegła z pokoju ze łzami w oczach.

* * *

  Kilka dni później...
  - A więc jutro wyjeżdżasz? - odezwała się ruda dziewczyna o aksamitnym głosie, w którym dało się łatwo wyczuć przygnębienie. To była Emily.
- Tak...
- Napiszesz jak dojedziesz?
- Jasne, nie będę miała i tak nic lepszego do roboty... Emi, ja nie chcę tam wyjeżdżać.
Emily spojrzała na swoją przyjaciółkę. Łzy ciekły z oczy Nadine. Siedziały tak dłuższą chwilę na tej ławce w parku, ale jedna z nich w końcu przerwała ciszę.
- Nadine, nie smuć się. Do Nowego Yorku będziesz miała tylko 150 km.
- Ale to i tak za dużo! - mówiła przez łzy. - Tutaj zostanie wszystko co kochałam, wszystkie wspomnienia... Ty i... Nick.
- A pożegnałaś się już z nim?
- Jeszcze nie.
   Taka rozmowa toczyła się jeszcze przez długi czas. Dziewczyny wspominały dawne czasy i myślały nad tym, co się wydarzy.

* * *

  - O, już jesteś. Witaj! - odezwała się sympatycznie wyglądająca kobieta. - Wejdź. Nick jest w swoim pokoju, ja już wychodzę do pracy.
  Nadine szła powoli przez korytarz. Cały czas myślała o tym, że to ostatnie spotkanie z jej chłopakiem przez długi czas. Jeszcze wolniej nacisnęła klamkę. Gdy drzwi się uchyliły, zobaczyła Nicka, szatyna o brązowych oczach wpatrzonego w telefon.
- O! Nad ! Już jesteś kochana!

   Tego wieczoru z Nickiem spędziła niezapomniane chwile. Nie zabrakło łez wzruszenia. Chciała, aby ta chwila, ten moment, wieczór trwały wiecznie.

 * * *

    Z zamyślenia wyrwał ją głos mamy.
- Nadine! Przynieś wreszcie te kartony!

   Tego wieczoru Nad wypłakał więcej łez niż tak naprawdę była w stanie.
Wspominała wszystko, od pójścia do przedszkola do dnia wyjazdu.
Była optymistką i miała nadzieję, że wszystko się ułoży, ale w głowie kłębiły jej się czarne myśli. 
Bała się kolejnych dni.
Ale nawet nie mogła przypuszczać tego, co nastąpi...
________________________________________________________-

C.D.N. ???
Mam nadzieję, że się podobało i że ktoś to przeczytał.
Piszcie w komentarzach swoje opinie.
Dobra, idę, bo muszę posprzątać swój pokój, inaczej mama nie da mi oglądać skoków narciarskich.
Pozdrawiam. ♥

                                                  





2 komentarze: